Idąc (rozkopanymi) uliczkami Starego Rynku w Poznaniu nie sposób nie zwrócić uwagi na eleganckie i jedyne w swoim rodzaju witryny sklepowe butiku NooNah. Kiedy chwilę później rozmawiam z właścicielem wiem już, że za ich niezwykłym wyglądem stoi on sam – Łukasz, który do aranżacji wystawy podchodzi bardzo serio i dopracowuje w niej każdy detal. O witrynach opowiada barwnie, przed moimi oczami malując reakcje klientek i przechodniów, sytuacje z poprzednich sezonów i lat. Na przestrzeni ponad dekady zdążyło się bowiem zakorzenić, że wystylizowane manekiny nie tylko prezentują wyselekcjonowaną odzież vintage, one opowiadają pewną historię i zabierają klientki w podróż, której te pragną doświadczać. Bo witryna najpierw przykuwa uwagę i zachwyca, a za chwilę, nawet będąc przypadkowym przechodniem, chcesz być częścią widzianej przez szybę historii – kobietą szykowną, kobietą, która roztacza aurę unikalności…
Po zeszłotygodniowym spotkaniu z chłopakami z NooNah potrzebowałam się jakoś wyżyć: zamieścić wpis, w którym poruszam pewien ważny temat, zgłębiam istotę działania miejsc takich jak butiki z wyselekcjonowaną odzieżą używaną. Bo moda na vintage shopy nie trwa od wczoraj czy od zeszłego miesiąca, a mimo że podobnych sklepów wciąż przybywa, to fakt ten wcale nie oznacza, że stworzenie takiego miejsca jest jedynie planem na dochodowy biznes. Tutaj, co wynikło z moich obserwacji, najważniejsza jest pasja, bo bez niej nic nie zadziała. Nie wystarczy badanie rynku, profesjonalna kampania reklamowa świetnie zaprojektowanego konceptu i zapełnienie sklepu towarem. Dlaczego? Bo żeby mieć dobrą renomę i wierne klientki, trzeba znać historię mody, wiedzieć wszystko o tkaninach i obszyciu, znać marki i umieć panie stylizować, a do tego wszystkiego autentycznie chcieć zadbać o każdą z nich. A to już nie jest takie oczywiste. Nie w każdym vintage shopie pracują osoby prawdziwie zakochane w modzie i do tego wyszkolone w swojej dziedzinie, na tyle, żeby nie wciskać przychodzącym do sklepu czegokolwiek, by jak najszybciej pozbyć się towaru z wieszaka. Jeśli Twoim powołaniem jest misja pomocy innym, poprawy ich samopoczucia poprzez odpowiednią obsługę i doradztwo, to takie klientki do Ciebie wrócą i wracać z pewnością będą, powiedzą też o Tobie swoim przyjaciółkom, a te polecą Ciebie dalej. Bo umiejętność i rzemiosło to potrzebny fundament dla takiego biznesu. Fundament, ale czy to wszystko?
Co jeszcze stoi za sukcesem NooNah? Talent, wizja, kreatywność. Nietuzinkowo zaprojektowane witryny sklepowe – to wiemy, a do tego oryginalne, wręcz niepowtarzalne, stylizacje na starannie upozowanych manekinach, ekspozycja towaru, przepięknie i gustownie zaaranżowany butik. Jest jednak coś więcej, bo NooNah to również osobowość Łukasza – właściciela butiku. Zresztą obaj pracujący w sklepie chłopacy są niesamowici – pełni pasji do ubrań, z dużą dawką humoru – to ich urok tak na mnie wpłynął w 2014 roku… Oni na pewno tego nie pamiętają. Mieszkałam wtedy w Berlinie i znałam ich sklep jedynie z Facebooka, kiedy więc nadarzyła się okazja przyjazdu do Poznania – nie mogłam nie wstąpić do butiku. Wyszłam od nich wtedy z płaszczem – cudnym, który z umiłowaniem nosiłam przez kolejne lata… aż się podszewka rozeszła, a kolor całkowicie wypłowiał. Płaszczyk był tak dobrze dobrany, że nosiłam go przez cały rok, zimą – nosząc na gruby sweter z kapturem i latem – nakładając na lekki t-shirt. Eh, aż się rozmarzyłam na samo wspomnienie – bo to miejsce to nie tylko ciuchy, to aura w jakiej opuszcza się sklep… To uczucie zapada w pamięć, ale też niesiesz je dalej, bo tak dobrane ubranie sprawia, że również później czujesz się wyjątkowo (nie wspomnę już o komplementach, które usłyszałam na temat tego płaszcza!). Jestem przekonana, że klientki wiedząc o tym, są wierne temu miejscu. No i ten moment, kiedy pracujący w sklepie chłopacy szukając dla Ciebie zestawu, skupiają się na Tobie. Są dla Ciebie i robią wszystko, żebyś o tym wiedziała. Pamiętam jak te 8 lat temu: komplementowali, doradzali, stylizowali. Kto wie, może to właśnie to spotkanie sprawiło, że teraz jestem w tym miejscu, w którym jestem – skupiając się na potencjale każdej osoby, z którą pracuję, a przy okazji rozwijając swoje modowe fascynacje?
Wydaje się, że powstające w całym kraju butiki cyrkularne, second handy i butiki vintage są reakcją na potrzeby rynku. Charakter sklepów znacząco się od siebie różni, nawet same vintage shopy oferują różne ubrania: od stylizowanych na amerykańskie, kameralne i jedyne w swoim rodzaju sklepiki dla hipsterów, po duże lumpeksy z ubraniami wiszącymi na wieszakach, powieszonymi nie tylko kategoriami, ale również kolorami, także z sekcją vintage. I gdzieś na całej palecie mniejszych i większych lumpeksów, butików z autorską modą tworzoną z ubrań z recyklingu jest nastawiony na wyszukaną, wysmakowaną odzież – NooNah. Butik z odzieżą z drugiego obiegu i choć sama idea ekologicznego sklepu nie ma być dźwignią promocji tego sklepu, to warto mieć to z tyłu głowy – wybierając drugi obieg przyczyniasz się do mniejszego napędzania branży Fast Fashion. I nawet nie chodzi o to, żebyś czuła się eko bohaterką, ale ubierając się tutaj trafiasz na jedyną w swoim rodzaju odzież, a nie ubrania w modowym nurcie. I to jest rzeczywiście ekskluzywne: czy to z powodu wierności klasyce czy przez sentymentalne retrospekcje – wystylizowana w ten sposób czujesz się naprawdę wspaniale. A do tego niebanalne propozycje łączenia ubrań w zestawy to znak rozpoznawczy marki. NooNah to nie tyle butik, co doświadczenie. I opuszczając sklep idziesz z tym uczuciem bycia wyjątkową dalej…