Włókno bambusowe – czy to jest eko?

Bambus jest rośliną znacznie bardziej wydajną niż sosna – można z niego wytworzyć aż sześciokrotnie więcej celulozy. Mimo tej i wielu innych zalet włókna bambusowego, nie może być automatycznie traktowane jako produkt przyjazny środowisku. Dlaczego? Bowiem przemysłowa uprawa bambusa odbywa się głównie w monokulturze, co przyczynia się do zachwiania równowagi okolicznych ekosystemów.

Co z tą monokulturą?

Monokultura ma ogromny wpływ na wyjałowienie gleb (niestety nawet tych bardzo żyznych, zmieniając również ich strukturę) Dlaczego? Bo ten system leśny czy rolniczy, charakteryzuje się wieloletnim uprawianiem na tym samym terenie roślin jednego gatunku lub o zbliżonych wymogach glebowych (przykładami mogą być: świerk, bawełna, trzcina cukrowa).

Kolejnym wartym zwrócenia uwagi problemem jest fakt, że w wielu krajach rolnicy przestawiają się na uprawę bambusa, bo to jest bardziej opłacalne. W konsekwencji produkcja lokalnej żywności jest zaniedbywana, a to wpływa na jej niedobór.

Czy to wszystko? Niestety nie. Znaczna część miazgi bambusowej pozyskiwana jest z terenów lasów chronionych…

Fot. Agung Pandit Wiguna

Bambus a wiskoza

Włókna bambusowe są włóknami sztucznymi, do produkcji których użyto bambusa jako surowca dostarczającego celulozę. Najbardziej powszechną metodą produkcji włókien bambusowych jest metoda wiskozowa i dlatego są one odmianą wiskozy właśnie. Do pozyskania tychże włókien stosowane są jednak szkodliwe substancje, które niweczą całą ekologiczną uprawę bambusa. Na stronie Ekonsumenta możemy przeczytać: „Przerób materiału roślinnego na celulozę jest procesem chemicznym, podczas którego stosuje się dwusiarczek węgla (CS2) i wodorotlenek sodu (NaOH). Substancje te mogą być niebezpieczne zarówno dla pracowników jak i dla środowiska. CS2 jest związkiem trującym, działa szkodliwie na ośrodkowy układ nerwowy, może też doprowadzić do upośledzenia płodności, wykazuje też działanie rakotwórcze i mutagenne. CS2 powoduje zakwaszenie środowiska i korozję. NaOH w dużym stężeniu wykazuje zaś właściwości żrące„.

Biodegradowalny bambus

Na stronie Baby Manager znalazłam informację, że mitem jest „fakt”, że włókna te są biodegradowalne. Autorka sugeruje, że jeśli rzeczywiście by tak było, tkanina w ten sposób produkowana byłaby nietrwała: bardzo szybko niszczyłaby się w trakcie użytkowania i prania. Możliwe, choć nie jest to sprawdzona informacja. Uważam, że należy być ostrożnym przy tego typu teoriach, ale rzeczywiście… może być coś na rzeczy.

Na pewno zalecałabym ostrożność przy trendach na bycie eko, bo wiele firm wykorzystuje dobrą wolę klientów i sprzedaje im produkty, które wcale nie są organiczne i fair trade. Stosowanie takiej metody to zwyczajny #greenwashing i według mnie podobne metody powinny być karalne – to jest wprowadzanie klienta w błąd, aby tylko więcej zarobić. Wiecie, kończę już książkę Jasona Hickela „Mniej znaczy lepiej” i naprawdę zaczynam zmieniać postrzeganie świata. To straszne jak wiele krzywdzących klientów i planetę zabiegów marketingowych jest dopuszczanych, bo… ktoś na tym zarobi. I nieważne jest, że ktoś jest zepchnięty do roli niewolnika, nieważne, że za 5o lat nasza planeta będzie pustynią… ważne, żeby móc teraz robić to, co karmi czyjeś ego. A my niczego nieświadomi, dajemy się omamić kolejnymi obietnicami, że jest coś robione w kierunku ochrony praw pracowniczych, w kierunku ochrony środowiska, ochrony biednej ludności Południa oraz – w końcu – nas samych..

Czy to już wszystko? O nie! Jak dla mnie ogromnie znaczące jest również to, że bambus uprawiany jest głównie w: Korei, Malezji, Indiach, Chinach, Indiach czy na Filipinach. Problematyczna jest więc sama produkcja (wykorzystywanie taniej siły roboczej, niewiadome warunki wytwarzania materiału) oraz ogromnie obciążający transport.

Na stronie: babymanager.pl/wlokno-bambusowe-hit-czy-kit czytamy: „Jednak sam proces wytwarzania włókien bambusowych nie jest procesem ekologicznym, ponieważ wykorzystuje silne środki chemiczne. Textiles Standards Committee of the Soil Association uważa, że nawet bambus przetwarzany ekologicznie nie powinien być umieszczony w rejestrze tkanin ekologicznych.

Fot. Archie Binamira

Ale, Ale! Są pewne zalety…

Czy więc warto kupować produkty z bambusa? Na pewno tkanina posiada świetne właściwości higroskopijne (pochłania wodę) i termoizolacyjne oraz jest świetną alternatywą dla kupowania nowych rzeczy z włókien syntetycznych. Jestem jednak zdania, że najbezpieczniej by było kupować ubrania z drugiej ręki – zostały już i tak wyprodukowane, często nawet wyprane, więc nie tylko widzimy jakiej jakości jest dana rzecz, ale również wypłukana z niej została część szkodliwych substancji. Jeśli szukasz ubranka dla dziecka – wybierz się do lumpeksu, a nawet weź dzień urlopu i zrób sobie lumpeksowy shopping, na którym z pewnością obkupisz malucha we wszystkie potrzebne ubranka i kocyki. Warto sprawdzać składy, żeby rzeczy nie składały się w 100% z poliestru czy poliamidu, ale (!) skład ma często zwiazek z zastosowaniem danej rzeczy, dlatego jeśli jest to płaszczyk przeciwdeszczowy, to niestety włókna muszą być pokryte czymś sztucznym, aby rzecz spełniała swoją rolę. Kompromisy. A co do samego bambusa? Ja sama przyznam, że nabrałam się na tę ekościemę i kupiłam rok temu longsleeve’y polskiej marki, które były reklamowane jako super eko bambusowe. Czy mam poczucie bycia oszukaną? Tak – jeśli chodzi o nadwyrężenie mojego zaufania. Ale (UWAGA!) z samych bluzek jestem mega zadowolona! Golfy i longsleeve’y są świetnej jakości i bardzo miło się je użytkuje. Czuć różnicę między zwykłym bawełnianym trykotem a ubraniem z certyfikatem GOTS (a swoją drogą – skoro ubranie je dostało, to może jednak produkcja nie była AŻ TAK SZKODLIWA?? A może to kwestia kolejnych układów między firmami… eh). Na ten moment to tyle w temacie. Macie jakieś doświadczenia z tkaninami bambusowymi? A może obalicie moją teorię, że włókna bambusowe wcale nie takie eko… Czekam na Wasz głos!

Materiały do tekstu czerpałam ze strony: ekonsument oraz babymanager

Zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą ze strony pexels.com i zamieściłam je dzięki uprzejmości twórców: pexels.com/@panditwiguna oraz pexels.com/@chiecharon