Vintage i nie tylko…

Coś zmienia się w mojej przestrzeni, coś dojrzewa i się domyka… a coś otwiera i wita mnie z otwartymi ramionami! Te nowe przestrzenie życiowe to coś więcej niż same stylizacje. To więcej niż pomoc w analizie Waszych szaf. To jest zdanie się na głos intuicji w wyszukiwaniu dla Was ubrań, dla Was i dla siebie. Bo dzięki temu projektowi sama również darzę siebie większym zaufaniem w tworzeniu mniej oczywistych zestawów, ubieraniu rzeczy, na które wcześniej nie miałam odwagi lub zwyczajnie – pomysłu. Otwieram się na nowe. To nowe to oferowanie Wam ubrań, które znajduję w lumpeksach.

Chodzę po SH (częściej i rzadziej, z dłuższymi i krótszymi przerwami), od 30 lat… A wróciłam do tej aktywności stosunkowo niedawno i – wyznam szczerze – rozpędzając się powoli. Zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi, ale póki co mam z tego niezłą frajdę i co więcej – z zachwytem przyglądam się, że Wam również podobają się wyhaczone przez mnie cudeńka! Jak to mówią Win Win, więc… póki co nie zamierzam się zatrzymywać (co innego miało do powiedzenia moje ciało i się rozchorowało, ale to już temat na inną rozmowę). Tak że nastawiam się na rozkręcanie swojego mini kramiku z ciuchami, a oto pierwsze próby sesji zdjęciowych: instagram.com/p/CnXWmZJIRKg

Sprzedaż ubrań z second handów wydaje mi się teraz tak oczywista – kurczę! To alternatywa dla Fast Fashion, a nadal zabawa modą. Co więcej, pokazuję Wam na prezentowanych ubraniach różne opcje stylizacji, które możecie wykorzystać w swoich szafach! No i mam pole do wyżycia, bo umówmy się – moja mini garderoba może się wydać niektórym mało inspirująca. Na szczęście dostaję też od Was wiadomości, że oglądacie moje roleczki na insta ;), podpatrujecie rozwiązania, które wykorzystuję. Z tego co mam, bez szaleńczego podążania za modą czy wciąż nowymi egzemplarzami. To baaaardzo budujące! No ale (!) mimo moich fascynacji minimalizmem i nieprzeładowaną garderobą, kiedy bazuję na ubraniach z drugiej ręki, które kupiłam z myślą o Was, mogę poeksperymentować z nowymi fasonami i kolorami, a to również otwiera moją głowę. To wspaniałe doświadczenie plus praktyka przed kolejnymi przeglądami Waszych szaf!

  • Teraz wydaje mi się, że intuicja dobrze kierowała mnie w stronę nazwy „koliberka”, przy poszukiwaniach nazwy marki i adresu strony. Taka nazwa wydaje się idealna dla marki zajmującej się wyszukiwaniem modowych unikatów (no dobrze, może nie na miarę luksusowych zdobyczy, ale jednak… nadal perełek!). No ale… jestem na etapie poszukiwań ;). Taką autentyczną mnie weźmiecie lub nie. Może nawet ostatecznie z tą nazwą imienną jakoś ten projekt przełkniecie ;). Póki co możecie mnie znaleźć na Vinted: vinted.pl/member/116709700-chyzol. Tutaj również docelowo planuję zmienić nazwę na „koliberka”, ale do tego potrzebuję zamknąć wszystkie transakcje, dlatego.. zachęcam do realizacji zakupów – powołując się na kontakt ze strony www, otrzymacie ode mnie zniżkę – 10% ;). To co, do zobaczenia?