Nowe życie uwalnianych rzeczy

No dobrze. Wiesz już, że masz za dużo. Dotarłaś do punktu, że nie potrzebujesz nowych rzeczy, aby poczuć się lepiej. Z uważnością dobierasz otaczające Ciebie przedmioty. Potrafisz sobie odmówić spontanicznych zachcianek – nie kupujesz i nie przyjmujesz bezrefleksyjnie rzeczy, tylko po to, żeby je mieć i żeby (często) zbierały tylko kurz. Doceniłaś to co masz i na tej bazie chcesz budować lepsze, prostsze życie. Ale co zrobić z nadmiarem, aby uniknąć przy porządkowaniu przestrzeni poczucia, że:

  • marnujesz pieniądze (bo wydałaś na tę sukienkę kilkaset złotych; albo i więcej!),
  • bezrefleksyjnie eksploatujesz planetę (przecież do produkcji sprzętu RTV zostało stracone tyyyyle energii)
  • nie szanujesz uczuć, którymi darzy Ciebie obdarowująca osoba (skoro dała jakiś prezent, to będzie jej zapewne przykro jak się go pozbędziesz).
Według mnie najlepszym pomysłem na prezent będzie przyjęcie niespodzianka, ale jak już chcecie coś ofiarować to sądzę, że najlepszy będzie kwiat doniczkowy albo jakiś kończący się produkt: kosmetyk czy dobra herbata. W razie jak nie trafi się w gust, łatwo taką rzecz przekazać dalej.

Intencja

Myślę, że odpowiednie podejście do uwalnianych rzeczy jest sukcesem całego przedsięwzięcia. Dlaczego?

  1. Mierząc się z emocjami w czasie porządkowania, jesteś w stanie uwolnić się od niszczących Ciebie uczuć. Poznajesz lepiej siebie, a dzięki temu rozumiesz pewne mechanizmy, którym ulegasz. Wzbogacona o tę wiedzę, stajesz się bardziej świadoma i dzięki temu – spokojniejsza.
  2. Widząc efekty uporządkowanej przestrzeni bez poczucia winy, masz chęć na dalsze odgruzowywanie.

Uwalniaj rzeczy z poczuciem misji!

Sposobów na łatwiejsze zmierzenie się z emocjami i przekucie ich na coś pozytywnego jest wiele. Poniżej podam kilka sposobów na danie rzeczom drugiego życia i zachęcam Cię do dzielenia się swoimi – niech zainspirują innych!

  • telegramy ślubne – sugeruję poświecić im chwilę i każde z osobna przejrzeć (w formie rytuału), a potem te od najbliższych oraz wypisane od serca (bliższe Twojemu sercu) – zachować. Resztę możesz opróżnić z „wkładek” i spytać na grupie Zero Waste czy ktoś chce wykorzystać okładki do robienia nowych kart z życzeniami. Z doświadczenia wiem, że są chętni na takie materiały i w ten sposób będziesz miała poczucie, że dałaś im drugie życie. Widziałam też pięknie wykonane kolaże z telegramów, które amatorzy takiej twórczości, wieszają sobie w mieszkaniu.
  • biżuteria (niektóre sklepy jubilerskie proponują skup starej biżuterii w zamian za nową – może przyniesiesz do sklepu wszystko co Ciebie przytłacza, a wybierzesz coś co ofiarujesz najlepszej przyjaciółce lub komuś, komu i tak miałaś w planie coś sprezentować)
  • ubrania, naczynia, ale również: płyty CD, DVD – tutaj według mnie najlepiej sprawdzają się w „covidowej dobie” grupy wymiankowe na Facebooku, a w bardziej przyjaznych warunkach, zorganizowanie tzw. Swap Party, czyli imprezy dla znajomych, na której wymieniacie się rzeczami
  • zdjęcia – spytaj wśród znajomych i rodziny czy ktoś nie chce fotografii, których nie potrzebujesz już w swoim życiu; jeśli nie wiąże Cię z nimi sentyment – możesz pociąć i wyrzucić, a jeśli uwalniasz zdjęcia byłej partnerki/ partnera lub osoby, która odeszła – proponuję takie pamiątki spalić
  • cenniejsze sprzęty RTV, AGD, dzieła sztuki (oddaj bliskiej osobie lub przeznacz na aukcję charytatywną)
  • ubrania okazjonalne – możesz wystawić na ebay, allegro lub OLX, ale wiem z doświadczenia jak trudno się do tego zabrać… Dlatego wg mnie skuteczniejsze jest rozeznanie się wśród znajomych czy nie potrzebują danej rzeczy (ja tak zrobiłam z nowym, parę razy użytym kaskiem na rower – nikt nie dałby mi za niego ceny, którą poniosłam, więc postanowiłam oddać drogiej mi osobie)
  • ukochane zabawki, pamiątki, ubrania (przykładem niech będą moje ukochane i drogie klocki, które 30 lat temu dostałam pod choinkę – wiem, że kosztowały sporo i pamiętam tamte święta, bo prezenty były fenomenalne (mój brat np. dostał gitarę basową). Trzymałam wspomniane klocki z poczucia wdzięczności i chyba licząc, że jak się kiedyś (o ile w ogóle) urodzi nam dziecko, to będzie się nimi bawiło… ale powiedzmy sobie szczerze: coś co robiło wrażenie na początku lat 90 – tych, nie wydaje się atrakcyjne współczesnym dzieciakom; powiem więcej: sposób wykonania plus wiele bardzo małych elementów sugerowały, że malutki dzieciaczek i tak by nie mógł się bawić tego typu zabawką… A dużemu inne atrakcje się podobają. Tak więc zasiadłam do klocków, złożyłam, sfotografowałam i wysłałam najlepszemu przyjacielowi. Później schowałam klocki do (oryginalnego jeszcze!) woreczka i wraz z innymi drogimi memu sercu zabawkami, wywiozłam do PoDzielni. Być może jest gdzieś w Poznaniu dzieciak, który się właśnie nimi bawi ;). W pudle mieściły się także ubrania po mojej mamie, z którymi jakoś nie potrafiłam się dotąd rozstać. Postanowiłam zrobić sobie mini sesję zdjęciową i w ten sposób je pięknie upamiętnić. A co zrobiłam później doczytacie na Instagramie, bo tam właśnie opisałam historię pamiątkowych ubrań. Ale to nie koniec, bo pudełko kryło jeszcze kilka rzeczy, które wzbudzają we mnie miłe uczucia i dlatego wyjęłam je na wierzch i z nich nadal korzystam. Przykładem jest zawieszka w kształcie torebki, której użyłam (w drugiej) stylizacji na instagramie.
https://www.instagram.com/p/B_YNJPBJiAF/