Wyzwanie od Prostego na poprzedni tydzień: codziennie odkładaj 5 rzeczy, których już nie używasz lub masz je w domu w nadmiarze (i w pełni nie wykorzystują swojego potencjału). Ja lubię czuć, że wszystko w moim domu jest po coś. Nawet przestrzeń ma być optymalnie wykorzystana. Zobaczymy jak to się sprawdzi w naszym mini domku na wsi, w którym najlepiej by było wykorzystać każdy wolny centymetr. Dosłownie! 😉 No i czy dwa domy to już nie nadmiar? Okaże się ;).
Wracając do wyzwania, z którego relację jak zawsze mogłaś śledzić na moim Insta Stories: https://www.instagram.com/prostykat_com/. Codziennie odkładałam rzeczy do uwolnienia, czasem zanosiłam je od razu w miejsce docelowe (np. do sąsiadki lub kontenera na odzież), większość odkładałam do papierowej torby na prezenty. I tak, po upływie 7 dni, nazbierało się tego całkiem sporo. I nabrałam apetytu na więcej! Wiadomo.
Tydzień wyzwania #codziennie5
Dzień 1
Jeśli dla Ciebie 5 rzeczy dziennie brzmi zbyt radykalnie, ogranicz liczbę, ale bądź konsekwentna. I nie chodzi o to, żebyś codziennie pozbywała się rzeczy, bez których nie wyobrażasz sobie dalszego życia. Bądź dla siebie dobra i zacznij od przetartych na piętach skarpetek albo od talerza, który się ukruszył. Powoli i na spokojnie.
Dzień 2
Rozejrzyj się po domu i zobacz co takiego przekładasz z kąta w kąt i nie potrafisz temu znaleźć odpowiedniego miejsca. Być może to wazonik, którego styl nie do końca Tobie pasuje. A może masz 3 fartuchy kuchenne, podczas gdy używasz tylko jednego.
Dzień 3
Popatrz na swój dom z innej perspektywy i zastanów się czy na pewno wszystkiego potrzebujesz. Jeśli kupiłaś nowe ręczniki – znajdź starym nowy dom. Nie przechowuj wszystkiego na zapas (chyba że masz psy, domek letniskowy, w którym się przydadzą lub inny racjonalny powód). Jeśli realnie nie potrzebujesz zagracać przestrzeni zbędnymi rzeczami, zostaw jeden gorszy na wypadek „apokalipsy” i jeśli go nie użyjesz w ciągu sześciu miesięcy – uwolnij.

Dzień 4
Pierwsze dni były na rozpęd. Odłożyłaś już znalezioną za szafką nocną wsuwkę i wyniosłaś w końcu stare ręczniki, które niedawno zastąpiły nowe. Może przeglądając tekstylia znalazłaś jeszcze nadprogramowe obrusy, ściereczki i inne dawno zapomniane firany. Tak tylko mówię… Może warto zajrzeć do kredensu i sprawdzić czy rzeczywiście wszystko jest używane. Jeśli nie, odpowiedz sobie szczerze czy potrzebujesz tych wszystkich rzeczy i czy na pewno są one NIEZBĘDNE dla dalszego, szczęśliwego życia. Jeśli nie… odpuść.
Dzień 5
Czy nie korci Ciebie, żeby zajrzeć do zamrażarki? Może jest tam coś, co jest już mocno poza terminem, albo przechowywane już 3 sezon mrożonki warzyw? Myszkując w szufladzie może się okazać, że wypadałoby ją już odświeżyć… Ja w swojej zamrażarce mam niewiele i staram się zjadać wszystko w terminie (bo jak jest mniej, to łatwiej jest w tym wszystkim się połapać). Mimo takiej techniki, zamrażarka i tak wymagała rozmrożenia i odświeżenia. To było nasze zadanie na weekend!
Dzień 6
Lubię o sobie myśleć jako o osobie, dla której dobro natury jest naprawdę ważne. Prawda jest jednak taka, że czasem ulegam chęci wymiany rzeczy na nowocześniejszą, trwalszą, bardziej użyteczną. Odłożyłam już plastikowe kontenerki, bo kupiliśmy na ich miejsce nowe, metalowe. Ale tego nie liczę – jedna rzecz nowa, jedna do uwolnienia. Odłożyłam też nieużywaną już zasłonę, bo ten komplet, który obecnie mamy starcza nam w zupełności (i nie potrzebuję nic na zmianę). W najgorszym razie (nie mając nic na zmianę), kiedy piorę zasłony i nie zdążą wyschnąć do wieczora, mogę nic nie wieszać w oknie lub zawiesić na karniszach wilgotne. W pełni wykorzystuję to co mam, a zapasy nie zajmują miejsca na półkach.
Dzień 7
Mimo, że życie w większej prostocie uczy nas pełniejszej uważności w dobieraniu rzeczy, nadal zdarza mi się popełnić zakupową wtopę. Nie są to jakieś druzgocące porażki, więc tym bardziej łatwiej je wciągnąć do gry „codziennie 5”. I tak jest z kiełkami, które okazały się nieodpowiednie do naszego sprzętu. Dwie torebki jeszcze nie otwartych i jedna trochę zużyta trafią do nowego domu (bo wymagają dłuższego leżakowania w słoiku, a ja mam spory zapas takich typowych dla naszej kiełkownicy). Ktoś ze znajomych na pewno doceni taki dar ;).
Złoty tip na rozgrzewkę!
Czyli rzeczy, z którymi łatwo się pożegnać/ od których można zacząć:
- Kartony
- Poplamione ścierki
- Zużyte skarpetki i bielizna
- Nieużywane: przyprawy, kosmetyki
- Nadmiar: kubków, klamerek, doniczek
I pamiętaj!
Nie chodzi o bezrefleksyjne pozbywanie się rzeczy. Odkładaj je przez tydzień do kartonu lub jak ja – papierowej torby. Zawsze możesz się rozmyślić i np. zastąpić wieszak innym, mniej trwałym (jak było w moim przypadku). Staraj się jednak być ze sobą uczciwa, jeśli coś bierzesz z powrotem, wrzuć do torby inną rzecz w miejsce poprzedniej. Staraj się zachować balans. I tak jak ja… W sytuacji wymiany sprzętów/ ubrań/ akcesoriów kuchennych – odkładaj te produkty, w których miejsce masz zamienniki. Nowa bielizna? Zużytą lub nieużywaną – uwolnij.
Co mnie dała ta zabawa?
Dla mnie to wyzwanie było na tyle fajne, że naprawdę zmobilizowało mnie do rozprawienia się z pewnymi rzeczami. Wiedziałam, że są do oddania, nawet zdążyłam je już odłożyć do szafy, ale w natłoku zajęć… zapomniałam o nich. Teraz sfotografowałam, więc miałam okazję wysłać zdjęcie potencjalnie zainteresowanej osobie lub wrzucić na grupę do oddania. Resztę wywieziemy w tym tygodniu do PoDzielni. Jaka ulga!
I jeszcze jedno… Mówiłam już, że nie lubię sprzątać? No nie, no nie przepadam. Ale lubię czysto! Dlatego życie w większej prostocie ułatwia utrzymanie wszystkiego w ładzie. Codzienne odkładanie rzeczy ukazało, które przestrzenie domu domagają się już szorowania, bo kiedy mijasz coś każdego dnia to przyzwyczajasz się do tego widoku, a tak… zobaczyłam wszystko w nowym świetle. I nie zawsze był to miły widok ;). Także… była akcja mobilizacja i organizacja. Relację z tej sytuacji śledzić będziesz mogła na Insta Stories w tym tygodniu.